Creation

13 maja 2019

W ogrodach zen

W ogrodach zen

W ogrodach zen
mówią kamienie
pustka
piach
filozoficzne kreacje
potrafią trwać
chłodzić emocje
gamy głupstw
bez których człowiek przestaje być
człowiekiem

ponoć to proste wybaczać
łatwiejsze niż udawać
ponoć łatwiej kochać niż rzucać
piach w oczy
i burzyć harmonię edenu

w ogrodzie zen
nie pamiętam zapachu niezapominajek
a może one nie pachną w mojej pamięci
kwitną nad rzeką oszałamiającym błękitem
z żółtym przekornym oczkiem
oprawionym w refleksy wczesnego lata
proporce kwiatów…

teraz jestem w ogrodzie zen
jedenaste nie marzyć
dwunaste nie wspominać
trzynaste nie żyć
wychodzę…

„Żona Beduina” Bydgoszcz 2011

13 maja 2019

Ulica zagadek

Ulica zagadek

Mając czternaście lat
wymagaj
Ja przeprowadzę cię jeszcze
przez ulicę zagadek
Obetnę grzywkę kosmatych myśli
Z siłą Etny wstrząsnę
gdy zatkane zostaną
kanały naszych emocji
Wydziergam ci na szydełku
berecik w stylu retro
Nie zechcesz tak łatwo wkomponować się
w nowoczesne kanony ulicy
Zasupłamy gordyjski węzeł przyjaźni
Kto go zechce przeciąć
ten się zbłaźni
Odpowiem ci
na otulone sekretem pytania
Odkrywaj mnie na nowo

To ja
Twoja mama

„Żona Beduina” Bydgoszcz 2011

13 maja 2019

Miłosne epitafium

Miłosne epitafium

Miłość zawyła
I zdechła
Duże małżeńskie łoże
Od tej pory
Zaczęło być zimne
Każde z nich
Wyruszyło szukać
Nowego ogrodu miłości
Kalecząc stopy wkraczali
W niebezpieczne związki
Każde z nich dotknęło jeszcze
Nagiej piersi
Całowało szyję i usta kochanka
Ale widziało zawsze trumnę pierwszej
Miłości
Projektowało pomnik dla niej
Ze świadomością że wspólnie
Zamordowali ten związek
Dusz
Cierpliwie pokutują

Czy zasłużą na raj?

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Zespolenia

Zespolenia

W karnawale koronki
Modlitwie ciał
O gradobicie pocałunków
Optymistycznych szeptach
Duszy do duszy
Jest credo naszego zespolenia
Doznaniem elektryzującym
Bestialsko cielesnym
Niebezpiecznie pięknym

Pragnę być dotykana
Każdym twoim dniem
Niezawstydzona jawnogrzesznica
Nocy i poranków
Rozgarniam trzciny twarzy
I chmury dzielącej nas przestrzeni
By dojść do ciebie
Zalotnie tańcząc biodrami
Muskana komplementami
I miodowymi słowami
Twoich oczu

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Lubię kiedy mój mężczyzna Dotyka mnie ustami

Lubię kiedy mój mężczyzna
Dotyka mnie ustami
A w każdym oku obietnica
Nie gani i nie mami
Nie igra ze mną
Nie żongluje banałem
Sycimy się bliskością
W opuszkach dłoni bywa cała ziemia
U stóp nieboskłony
Cudownie brodzić w tych otchłaniach
Mówić do Ciebie
Przyjmować i odbijać
Odbierać i przesyłać
Impulsy na dzień dobry
Dobranoc
Witaj teraz
Kochać zapach twojej poduszki
Chowając figlarnie pod nią czekoladę
Muskać twarzy dobroć
Zrośniętą z moją
Syjamską połową

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Skrytość

Twoja skrytość
Zamknięta w twierdzy milczenia
Zagęszcza się za murami bezsłowia
Może jednak zmienić swoje imię
Na Miłość
Esemesowa uczuciowa papka
Szukając codziennego ukrwienia
W słowie
Namiastce bliskości
Czasami jest karmą bezradności
Niemanualną tęsknotą
Jakim sposobem wtłoczyć do dzbana Dżina
Gdy wyssaliśmy słodycz intymności
Wejdź w moje ciało
Jak w Dolinę Kwitnącej Wiśni
Zanurzmy się razem po piersi
W wodospadach uczuć Krki
Rozgarniając dłońmi opary niepewności
Głaszcząc przyszłość

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Pospolitus

Pospolitus

Zmęczony kulturą wyższą
Jak ośmiogodzinną pracą
Przenikaniem przez błonę inteligencji
Myśli trudnych
Zbyt trudnych jak origami
By umysłem pojąć logikę skutków
Mocząc usta w miąższu deserów
Nasiąka słodyczą reklam
I chłonie je
Pije zachłannie kapilarami niedosytu skóry
Pospolitus
Poddaje się dobroczynnej chłoście komercji
Mikrourazy ciała przykrywa biżuterią
A one popłakują cichutko z potrzeby gojenia się
W samotności
Telefoniczne kakofonie zakłócają szum morza
Niepocieszonego ignorancją natury
Pospolitus nic sobie z tego nie czyni
Koi go szum szeleszczących banknotów
Relaksuje się w transie spożywania
Na plecach nosi życiowe trofeum
Tatuaż dyplomu od przełożonych
Nie bywa samotny
Przynależąc do grupy Pospolitus
Zadeklarował moralną pustkę
Udaje że bywa
Człowiekiem
Quo vadis?

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Pistacje

Pistacje

Delektuj się
Do końca…
Oblizuj palce
Pieść pokusy
Przyjemności konsumowania

Nie zostawiaj
Samotnej
Zagubionej myśli
Jak ostatni orzeszek
W misie

Może nie lubisz
Już pistacji
Obserwujesz pustkę
Naczynia
Którą ktoś umyje

Nie pomyl
Zachłanności
Z oszczędnością
Pieszczoty
Z chrupaniem orzechów

„Szept i przestrzeń” Warszawa 2014

13 maja 2019

Skarbonka złudzeń

Skarbonka złudzeń

Na dnie karafki nie znajdziesz odpowiedzi
dążąc do błogostanu
Rozprawić się musisz z monsunem
negatywnych emocji

Nie przyjmiesz zastrzyku pesymizmu
od brata kameleona
Odgryziesz zdrewniałą pępowinę
fałszywej przyjaźni

Zabijesz hydrę rodzinnej obłudy
Przegonisz skupisko syren
otoczone klakierami
I staniesz
ze wstrzemięźliwie czystym spojrzeniem
Dojrzała
by wrzucić do skarbonki złudzeń
podarowany na urodziny
grosz hipokryzji

„Żona Beduina” Bydgoszcz 2011