Creation

22 lipca 2023

Dogoniłem cię

Dogoniłem cię

Błądziłem po Iberii, Śródziemnomorzu, Mazurach…

Znowu się budzę pełen nadziei
Nie na cokolwiek, głowę wtulam we włosy,
Pachnące trawą morską, cytrusy serfują
Po piersi, niby po fali, twoja dłoń kołysze mój sen,
Niewstydzący się pragnąć, a pod palcami
Soczysty owoc ugina się, pręży od pożądania.

Dusiłem się bez tej bryzy, jak robak przyduszony błotem,
Drzewa oliwne schły, dźwięcząc jak nuty,
Słoje pękały; mówiłaś, tak rwą się struny.

Dogoniłem szalony skowyt, nie wiem czyj był, twój,
A może to było moje, odlatywałem
W niechcenie, histerie, seksoholizm…
W obie dłonie ująłem twój uśmiech, jak ocean przelał się do mnie
Ciepły, bezkresny, lipcowy…

W tej urwanej historii pulsuje mit śródziemnomorski ,a klify Lagos,
Jakby szarpały ciało. Rano most widać, po którym się ślizga słońce,
Niby po kryształowej jaskini. Wiatr przeciera mi oczy.

22 lipca 2023

Gdybym była twoją morelą

Gdybym była twoją morelą,
szumiałabym ci na ucho o tym, jaka jestem pyszna.
Przylgnąłbyś nozdrzami do kory.
Gładziłbyś mnie po liściastej koronie.
Zrywałbyś dojrzałe owoce, sunął dłonią po pniu
od dołu do góry,
wargami okrążał korzenie,
dotykałbyś mchu. A kiedy bym właśnie kwitła,
ciągnęła soki,
obciąłbyś mi tylko suche pędy
i osłonił przed mrozem.

Przy tobie mogłabym zostać
morelowym sadem, a nawet plantacją.
Miąższem i sokiem
mogłabym wyżywić nas oboje, dzikie ptactwo,
mrówki, pszczoły miodne…

Gdybym była morelą
i gdybyś mieszkał w szałasie pode mną,
miałbyś słodkie życie,
czyste serce i płuca,
konfitury i chrust na czarną godzinę.

13 maja 2019

Gdyby… księżyc był wielkości jednego piksela

Gdyby… księżyc był wielkości jednego piksela
miałby gabaryty nierozumnego mężczyzny
(kropla krwi na ciele)
dyndałby w górę jak postać Neil’a Armstronga
a złota poświata tego księżyca
grzałaby mnie tak
jakbyś był przy mnie fizykalnie
uwierzyć w miraż? iguany są blisko
z okularami lub bez
czujesz? – to różaniec
z Fatimy woń sandałowca
będzie otulać w nocy
nie tylko nasze palce

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Na klifach

Na klifach Algarve oddychamy – głęboko
dzikość wiatru jest skrzydłami
a marzenia przestają być tylko falą
pozwalam unieść się oceanowi i tobie
bez mapy bez kompasu i kompromisu boi
nie liczymy już na niebie lampionów –
nawet dla zagubionych rybitw noc nie jest obca
płyniemy z triumfem rozwiniętego żagla
pchani w poranną mgłę
za skałami myśli kręcą wiry
za dużo dwutlenku węgla –
ekolodzy nas pochwycą (bez litości)
za ten ogień co jak pożar
bez umiaru iskrzy w naszych sercach

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Portugalskie mulheres*

Portugalskie mulheres* delektują się
słońcem w kafejkach Algarve

delektują się
słońcem w kafejkach Algarve

a w warszawskich Łazienkach siwowłosa
karmi gołębie spokojna i łagodna
dla rytualnych ptasich poranków
przebiegła półmaraton
nie doświadcza już eksplozji gniewu
nie pielęgnuje blizn

z każdym rokiem mocniej
przywiera do ziemi
uśmiech którym całuje motyle
powinien być częścią kalendarza –
nie udaje – pięknieje z każdą zmarszczką
pamięta że najtrudniej przebaczać

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

I po co…

I po co… te odejścia aby szukać przestrzeni
i labirynty pierwotnie wielkości kosmosu
cisza która – gdy rodzi się – dźwięczy
decybele bierze sobie na służbę

a jałowe chwile spiskują w głowie
przeciwko ulgom i beztroskom
de facto – knujesz sam przeciwko sobie
wierzysz że one nie są twoje tylko telewizyjne
a przecież wystarczy byś zrobił obrót w tył
zajrzał tym straszydłom głęboko w źrenice
pamiętaj że każdy koniec
to sponiewierany początek

żyjesz w przeczuciu
że Trójkąt Bermudzki jednak wypuścił z garści
wróbla i łabędzia – twoje cherubiny

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Czuję jak bardzo pachnie tęsknota

Czuję jak bardzo pachnie tęsknota
żywimy się jej sokiem i miąższem
tworzymy komiks z nami w roli głównej

czuję się jak martwy delfin
wyrzucony przez ocean
brakuje nam dnia ze słonecznym uśmiechem

jesteś mi białkiem i wodą
surogatem gaszącym kwasy życia
tańczącym na falach drugim delfinem

– dlaczego lubimy uciekać
w osobność?

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Żonglujesz maskami

Żonglujesz maskami

łapczywie chwytasz okazje jak frazesy
tak mieszać zapach czeków hazard i alkohol
przekładać nogę za nogą –
na tym rusztowaniu wrażeń
mogą tylko bohaterowie kreskówek

w poniedziałki kobieta wygania poranne zagubienia
nie zdradza intymnej gry w ciuciubabkę
z samą sobą

wszystkie klamki
nie są do twojego mieszkania (odkładasz na M3)

ta kreskówka ma nie tylko interesującą okładkę

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Chwilo-byty

Chwilo-byty

w naszym Asgardzie pokój pachnie zieloną herbatą i tobą
myśli poddają się aurze chwilo-bytu
efemeryda kilkunastu godzin zaklęta w kadrach zdjęć

za każdym razem jesteś jak deszcz i świeżość oceanu
rozpuszczasz moje emocje dochodząc do rdzenia
pukasz do niegdysiejszej Afrodyty by pożyczyć sól namiętności
lub zakląć ją w ból kolejnych tęsknot

czeszę włosy porządkuję uczucia skraplam ciało
dusząco wabiącym zapachem Białej Perły

zdejmujesz go nader szybko jak stringi
czasem z szorstkim rewersem uśmiechu
chłonę ciebie i migotliwość chwili
najbardziej głodna w winne wieczory i poranki
muskam ustami plecy i uda jak Gaja grudy ziemi
rozgarniam kolejne warstwy w poszukiwaniu skarbów
mierząc w byt poza horyzontem

Frigg z uśmiechem tkająca chmury

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Na wyborczym plakacie

Na wyborczym plakacie

pusta rozmowa pęka jak bańka mydlana
niech ją wypełnią słowa – opiłki
kolorowy miąższ z Fabryki Snów
kończy się przerwa na pokutę
i liczenie na łatwiejsze dni
niech słowa głucho nie dźwięczą
tęsknota popycha wiersz do niemilczenia
bo dobre słowo przed snem uwodzi
jak pluszowa poduszka

ludziom z plakatów
od ciągłych uśmiechów
opadają policzki powieki usta

Anturaż, FONT 2019

13 maja 2019

Żona Beduina

Żona Beduina

Zgarbiona
smutna
zasuszona
żona Beduina
bez słowa podająca wodę do obmycia nóg

Dla niej
ostatni kęs baraniny
łyk wody z brudnego bukłaka
Bez prawa odmowy
bez chęci do życia
bez woli by zaprzeczyć
że jest szczęśliwa

Ile razy bywasz żoną
a ile razy żoną Beduina?

„Żona Beduina” Bydgoszcz 2011

13 maja 2019

Akuszerka

Akuszerka

Jej krwawe ręce odbierają życie
z zaprzyjaźnionej przez dziewięć miesięcy macicy
ona pierwsza dotyka dziecko swoim wzrokiem
przecina pępowinę zależności
i przechwytuje je do świata dwunogich istot
zwanych ludźmi
oddaje spragnionej uczuć matce
owoc jej kilkumiesięcznego dojrzewania
owinięty w tetrę malutki węzełek
Miłości
albo problem
po krzyku dziecka rozpoznaje jego alfabet
emocji
doświadczona akuszerka
szpitalna łączniczka z naturą
codziennie żywi się uśmiechem
szczęśliwie świeżo upieczonych matek

„Żona Beduina” Bydgoszcz 2011